Od kiedy jest z nami #MalaPsiaWedrowka pani nie chodzi do pracy i spędza całe dnie ze mną i maleństwem – mała ma już pół roku! :)
Oczywiście to nie jest tak, że siedzimy całe dnie w domu. Pomimo mojego narowistego sposobu bycia, spaceruję grzecznie (prawie zawsze) przy wózku – pilnuje swojego stada. Jak nauczyć psiaka z moimi problemami takiej ogłady? Oto jak nam się to udało.
Przede wszystkim musicie wiedzieć, że nie jestem psem grzecznym, mam swoje za uszami ale człowieki dzielnie mnie uspołeczniają – o tym co mnie „gryzie” przeczytacie we wpisie o agresji lękowej [KLIK].
Wyobraźcie sobie psa, który oszczekuje nieznajomych i rzuca się na większość psów spotkanych na spacerze… mimo to nie chowamy się za drzewami, a człowieki mają na tyle samozaparcia, że jeżdżą ze mną po Polsce – zerknijcie na wpisy #zlamatkatrip oraz fotorelację z tegorocznych wakacji [KLIK].
Początki – jak się nie splątać
Na pierwsze spacery wychodziłem z panią i jej mamą lub z panem. Jedna osoba pchała wózek a druga prowadziła mnie na smyczy. Jak już oswoiłem się z czterokołowcem jadącym obok mnie i czułem się swobodnie to pani brała wózek i chwaliła mnie gdy grzecznie przy nim szedłem.
Na forach radzą także spacery z pustym wózkiem, żeby psiak miał szansę się przyzwyczaić do nowej sytuacji, my jednak tego nie robiliśmy.
Odwracanie uwagi
Na samym chodzeniu przy wózku się jednak nauka nie kończy. Bardzo łatwo mnie rozproszyć, no i do tego większość napotkanych na spacerze psów mam ochotę pogonić. Gdy pani widzi psiaka idącego z daleka stosuje dokładnie takie metody jak gdyby wózka nie było: komenda spokój i równaj + smaczek. Wózek zawsze w takiej sytuacji jest między mną a drugim psiakiem – tu warto pamiętać o tym, żeby pies chcąc doskoczyć do delikwenta nie przewrócił wózka, a to już musicie ocenić sami czy możecie na tyle zaufać swojemu psu.
Zdarza się sytuacja, gdy jest za wąsko żeby nieinwazyjnie się ominąć, lub za bardzo się nakręcę. W takiej sytuacji pani stosuje komendy: siad i zostaw lub spokój.
Pamiętajcie! Zawsze nagradzajcie psa i nie czekajcie do ostatniej chwili gdy sytuacja staje się napięta.
Czekanie przy wózku i sprzątanie po psie
Spacerując z psem po osiedlowych skwerkach i parkach trzeba liczyć się z tym, że zajdzie konieczność posprzątania. Z wózkiem na trawnik czasami nie da się wjechać (bo albo błoto, albo dziury, albo jesteś jedynym sprzątającym właścicielem psa na osiedlu). Pani zawsze przywołuje mnie do siebie i „sadza” przy wózku – komendy: noga, siad i zostań. Oczywiście wcześniej rozgląda się czy nie zbliża się inny psiak. W ten sposób nie tylko po mnie sprząta, ale także wie, że nikt obcy nie podejdzie do wózka :)
Jaka smycz?
Na zdjęciach widać flexi – jest to nasz najczęstszy wybór, ponieważ pani z wózkiem nie zawsze może wejść na trawnik, a dzięki długiej lince ja mogę swobodnie sobie hopsać i węszyć w krzaczorach. Kolejny plus smyczy automatycznej jest taki, że szybko się zwija dzięki czemu nie najeżdża się na nią kołami wózka. Oczywiście psiak musi ogarniać sztukę chodzenia na smyczy, żeby móc bezpiecznie stosować flexi.
Co może się przydać?
- dużo smaczków :)
- komendy „prawo” i „lewo” ułatwiają życie, choćby przy skręcaniu czy w sytuacji, gdy chcemy aby pies szedł po którejś ze stron
- komenda „stój”
A wy mamuśki jak sobie radzicie ze wspólnymi spacerami?