Konrad Pollesch to fenomenalny artysta i niesamowity człowiek. Spotkanie z nim było bardzo ciekawym doświadczeniem. Z każdą opowiedzianą historią byłam coraz bardziej zafascynowana bohaterem spotkania.
O sobie mówi, że jest dużym twórcą przez duże 'TFU” :)
Tego znakomitego fotografika miałam okazję słuchać w Fotoplastikonie Warszawskim, który polecam odwiedzić nawet jeśli się jest przejazdem przez Wawę.
„Jak człowiek się nudzi to zaczyna robić sztukę„
Pollesch od ponad 50 lat zajmuje się fotografią, a od przeszło 30 lat wykonuje zdjęcia w technice gumowej. W swoim dorobku ma liczne wystawy w kraju i zagranicą. Jego prace były prezentowane m. in. w USA, Kanadzie, Francji, Austrii, Belgii, Szwajcarii i Izraelu. Obecnie znajdują się w zbiorach International Center of Photography i Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Library of Congress w Waszyngtonie, Musee d’Art et d’Histoire we Fryburgu w Szwajcarii, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Łodzi, Muzeum Narodowym we Wrocławiu oraz Muzeum UJ i Muzeum Fotografii w Krakowie.
Na czym polega technika gumy chromianowej?
Definicja z wikipedii:
Technika ta opiera się na zmniejszeniu rozpuszczalności gumy arabskiej (uczulonej dwuchromianem amonu lub potasu) pod wpływem światła. Arkusz papieru odporny na wodę pokrywa się zawiesiną kryjącego pigmentu w roztworze gumy arabskiej z dodatkiem dwuchromianu amonu lub potasu i ew. amoniaku. Po wysuszeniu (w ciemności lub w pomarańczowym świetle) papier naświetla się stykowo przez diapozytyw lub negatyw (w zależności od koloru pigmentu i papieru). Następnie kładzie się go na powierzchni zimnej wody warstwą obrazową do dołu; po kilku minutach nienaświetlona guma arabska spływa wraz z pigmentem, odsłaniając papier. Po wysuszeniu można nakładać następne warstwy gumy z innym pigmentem i ponowne naświetlać przez inny negatyw (konieczne jest oczywiście dokładne pasowanie obrazu); w ten sposób można uzyskać obrazy wielokolorowe.
Obraz stworzony ta techniką jest syntetyczny, płaski, pozbawiony szczegółów i większości półtonów, ale mimo to delikatny i miękki. Najczęściej tworzono w ten sposób portrety, martwe natury etc. Szczyt popularności „guma” osiągnęła w Polsce w czasach przedwojennych, właściwie wszyscy wielcy polscy fotograficy mieli w życiorysie artystycznym „gumowy” epizod. Niestety, większość prac wykonanych tą techniką nie dotrwała do naszych czasów.
„Fotografia jest subiektywna, fotografia jest tym co widzi fotograf.”
„Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiony do osób, które fotografują, nigdy jednak nie mówię ludziom o obsłudze aparatu, bo mnie nie interesuje to, jak trzeba naciskać guzik w aparacie, ja ludziom mówię o filozofii fotografii. Fotografia nie jest do końca sztuką obiektywną, w fotografii bardzo ważne jest, żeby pokazać siebie. Wiele osób, patrząc na zdjęcia, które im zrobiłem, mówi mi, że wyglądają na zdjęciach inaczej niż się widzą w rzeczywistości.”
Powyższe słowa Konrada Pollescha świetnie oddają to jak się rozmawia z tym artystą. Z jednej strony ma on świadomość własnego talentu i wartości a z drugiej jest żywo zainteresowany ludźmi, którzy go otaczają.
Robiąc portrety wykładowcą na Uniwersytecie sam siebie określił „fotograficzną prostytutką” – robi zdjęcia szybko i dobrze :) Zaskoczył mnie dużym dystansem do samego siebie. Z ogromną przyjemnością słuchałam historii o ludziach, których poznał podczas swoich podróży (m.in Ansela Adamsa!) i twórczości w kraju:
„Dlaczego interesują mnie akurat portrety? Zawsze miałem małpią zręczność do robienia portretów. Polegało to na tym, że ja potrafiłem z fotografowaną osobą nawiązać bardzo bliski kontakt. Na moich portretach ludzie nie mają pustej twarzy, są to ludzie, którzy ze mną rozmawiali, których ja poznałem. Łatwiej mi się fotografuje osoby, które znam, bo mam z nimi lepszy kontakt. To ogromna przyjemność móc porozmawiać z panem Krzysztofem Pendereckim, czy z księdzem profesorem Tischnerem, i wieloma innymi i ich fotografować.”
Strona www fotoplastikonu warszawskiego
Facebook fotoplastikonu warszawskiego
Użyte cytaty są wypowiedziami samego Kondara Pollescha.
Zdecydowanie czuję głód takich spotkań i rozmów o fotografii. Coś czuję, że częściej będę bywać w takich miejscach :)