Naszą rolą i zadaniem jest by Chomiczek zrozumiała otaczający ją świat. Nie istnieje dla mnie lepsze miejsce na naukę niż las. Nie chodzi mi tutaj tylko o wiedzę na temat roślin, zwierząt czy ekosystemu, ale przede wszystkim o mądrość emocjonalną. Uważam, że bardzo ważne jest by dziecko czuło więź z naturą, od niej można nauczyć się wszystkiego.
Nauka cierpliwości:
dzikie zwierzęta bardzo trudno zauważyć, a jeszcze łatwiej spłoszyć. Chomiczek chcąc zobaczyć sarenkę musi z całych sił walczyć ze sobą, żeby nie gadać (a jeśli już koniecznie chce coś powiedzieć to szeptem). Jednak dużo trudniejsze dla czterolatki jest pozostanie w bezruchu :)
Nauka powściągliwości:
nie każdego kwiatka można zerwać. Część jest pod ochroną (co oznacza, ze nie wolno ich zrywać), a czasami te ładne roślinki mogą być trujące. Poza tym w świecie roślin zdarza się, że gatunki jadalne/lecznicze upodabniają się do tych trujących jak choćby mlecz zwyczajny i mniszek lekarski.
Nauka szacunku:
wszystko w naturze ma swoje miejsce. Nie ma znaczenia czy mówimy o pięknym jeleniu, opalizującym żuczku, czy „wstrętnym” pająku. Ważne jest aby zrozumieć zależności międzygatunkowe. Nie chodzi mi tu jednak o wchodzenie w ciężką terminologie, ale o proste pokazanie zależności:
- pająki (których całkiem sporo dzieci się boi) są ważne, bo w swoje sieci łapią komary
- dżdżownice (takie fuj i w ogóle), chodzą sobie pod ziemią i dzięki temu roślinki lepiej rosną (bo w ziemi jest więcej powietrza). Ten proces nazywa się spulchnianiem gleby. Dodatkowo taki „robaczek” jest jedzonkiem dla ptaszków, no a ptaszki są superowe :)
To proste :) nie trzeba lubić wszystkich stworzeń, ale warto dziecku pokazać, jak ważną rolę pełnią.
Nauka pokonywania własnych lęków:
Dziecię nasze ostatnio boi się mrówek. Owszem, powinna czuć respekt do tych małych gryzących owadów, ale nie chcę, żeby bała się wchodzić do lasu. Moim zadaniem w takiej sytuacji jest pokazać, że owszem, do mrowiska nie wchodzimy, ale jak mróweczka spaceruje sobie w poszukiwaniu np. jedzenia to nie podejdzie specjalnie do człowieka żeby go ugryźć. Wystarczyło, że położyłam dłoń na drodze czerwonej mrówki, a ta za wszelką cenę próbowała ją ominąć. Po chwili Chomiczek sama odważyła się spróbować i zrobiła to samo co ja.
My nie boimy się już mrówek, ale wiemy, że nie łapie się ich w rączki.
Na każdym kroku powtarzamy, że to my jesteśmy gośćmi w lesie, a zwierzątka to mieszkańcy. Jeśli chcemy, żeby się z nami „przywitały” to musimy zachowywać się tak jak oczekujemy tego od gości, którzy odwiedzają nasz domek :)