18.08 miałam przyjemność być gościem Royal Park Wilanów gdzie odbyło się uroczyste otwarcie uli, na które zostałam zaproszona przez Kamila z Pszczelarium i za które serdecznie dziękuję :)
Kamila i jego miejskie pszczoły poznaliście w poprzednim tekście o pszczołach.
Bardzo mi się podoba fakt, że idea wspierania tych pracowitych owadów angażuje także tak prestiżowe firmy jak Grupa Capital Park.
Podczas tego spotkania wisienką na torcie były przepiękne i bardzo smaczne dania bazujące na miodzie, o których z pasją opowiadał szef kuchni restauracji Naturel Marcin Jabłoński.
Bardzo ciekawym gościem był także Pan Krystian Matysek, który wyreżyserował film „Łowcy miodu” – jego zwiastun znajdziecie poniżej:
Muszę przyznać, że dawno nie byłam na tak doskonale przygotowanym evencie. Wszystko było dopracowane w najmniejszym detalu – perfekcjonizm przy podawaniu potraw, doskonała obsługa i wyśmienite towarzystwo. Duże brawa za całokształt należą się organizatorom.
Wszystkich gości powitała Kinga Nowakowska, dyrektor zarządzający Capital Park. Ogromnie się zdziwiłam gdy pani Kinga opowiedziała o działaniach grupy na rzecz ochrony środowiska:
Ule stoją na dachu tego nowoczesnego budynku za sprawą Kamila, który dba o kondycję pszczół i regularnie je dogląda oraz zbiera miód. W trakcie spotkanie Kamil poprowadził również miniwarsztaty opowiadając m.in. o procesie powstawania miodu, o życiu roju, czy też o cudownych właściwościach miodu.
Czy wiecie, że 120 tys pszczół zbierając nektar z 4 milionów kwiatów jest w stanie wyprodukować tylko 1 kilogram miodu?
Miód w kuchni można wykorzystać dosłownie w każdym daniu. Ja na drugie śniadanie skusiłam się na naleśniki z miodem wielokwiatowym, twarożek ozdobiony bratkami i polany miodkiem oraz sałatkę z aromatycznych pomidorów z mozzarellą polane octem balsamicznym i miodem leśnym – PYSZNOŚCI!
Na deser zaserwowane były lody – oczywiście ze ekologicznych produktów (wszystko pochodzi z gospodarstwa rodziców szefa kuchni). Same lody schłodzone, a raczej zmrożone zostały azotem!
Taki element kuchni molekularnej :) Nie muszę dodawać że smakowały jak schłodzone kawałki szczęścia?
Na koniec spotkania chętne osoby mogły „przywitać” się ze sprawczyniami całego spotkania – pszczołami miejskimi :)