Po raz pierwszy na blogu, ale zdjęcia archiwalne. 2010 rok był dla mnie bardzo ważny i wiem, że będę wspominać ten wyjazd do końca życia – ludzi, których tam poznałam i z którymi dzielę swoje wspomnienia na pewno będą przedstawiani kolejnym pokoleniom :)
Ogrom emocji i niesamowitych przeżyć. Każdy rajd, nawet taki jednodniowy wypad w teren, to fenomenalne wrażenia i okazja do wielu świetnych kadrów.
Zdjęcia, które możecie oglądać w tym wpisie pochodzą z rajdu Drezno – Wrocław z 2010 roku. Był to mój pierwszy tak duży wyjazd na offroad.
7 dni biegania po poligonach, brodzenia po pas w wodzie, błocie i mule. Tony piachu w powietrzu i litry wypitego piwa w najlepszym towarzystwie.
Pogoda dopisała nam wtedy tak bardzo, że spora część przepraw wyschła i zamiast wody w wielu miejscach był piach lub błoto.
W tym miejscu dowiedziałem się, że piasek może zatkać kanaliki łzowe – oczywiście na własnej skórze. Miałam przeogromną twarz i musiałam wrócić do obozu przez co pół dnia zdjęć mi przepadło.
Pobudki ok 5 po to by zdążyć się ogarnąć i być na starcie pierwszych załóg. Ja stawałam wcześniej niż moi koledzy, a to racji tego, że obozowisko zawsze było na poligonach i do toalety oraz prysznica był całkiem spory dystans. Zależało mi by być jedną z pierwszych osób korzystających z bieżącej wody, że względu na to, że zdecydowana większość obecnych to pa panowie, a te przybytki cywilizacji były koedukacyjne.
Do obozu media zjeżdżały jako ostatnie ekipy, bo jak już udało nam się zakończyć pogoń za zawodnikami to była chwila na kilka kadrów z zachodzącym słońcem.
Zdjęcia rajdowe nie po raz ostatni goszczą na blogu – całkiem spory kawałek mojego życia biegałam za samochodami :) Mam ogromny sentyment do tych zdjęć.