Zacznę od tego, że mam najbardziej nieogarniającą rzeczywistość panią :) urlopowo mieliśmy dojechać na Litwę, a dokładniej w rejon Druskienicki. Pani zatem zarezerwowała nocleg … jak następnego dnia się okazało trochę się „machnęła” bo rezerwacja była przy Niemnie tuż na granicy z okręgiem kalingradzkim :) Na dwa dni przed wyjazdem pani się wspomniało, że pomimo iż granic nie ma na terenie UE to jednak najmłodszy członek stada musi mieć paszport … więc Litwa wypadła z trasy naszego wywczasu.
Informacyjnie jeszcze dodam, że jechaliśmy w pełnym składzie (ja, człowieki i mała psia wędrówka). Noclegów szukaliśmy głównie w agroturystykach i zależało nam na łazience w pokoju – ceny. ok 40-60 zł za osobę/noc czasami ze śniadaniem.
Polska jest przepiękna, ma mnóstwo urokliwych i zapierających dech w piersi miejsc. Wykręciliśmy około 2700 km, odwiedziliśmy 12 miast, nie mam pojęcia ile km przeszliśmy bo pani zegarek został zapomniany (kolejne nieogarnięcie). Zdjęcia robione za pomocą go pro i telefonów bo najlepiej na 2-tygodniowy urlop zabrać aparat z rozładowanym akumulatorem i zapomnieć ładowarki … jeszcze coś mam dodawać? Zobaczymy co wyjdzie z analoga :)
Pierwszą metę mieliśmy w cichej i zielonej Tiszynie – rezerwacje robiliśmy przez bookinga, a TUTAJ jest strona bezpośrednio do agroturystyki „Dom na starym gościńcu”. Bardzo malownicze miejsce, przesympatyczna gospodyni i urocza mała gosposia. Lokacja psolubna bardzo i nawet moje ujadanie na dzień dobry nie zepsuło nastroju, za co należy się duży plus. Za mnie człowieki nic nie płaciły, co także było bardzo miłe. Na miejscu można wykupić posiłki przygotowywane przez Panią Kasię – my stołowaliśmy się na mieście, ale jeżeli wszystko jest tak pyszne jak jabłecznik, którym zajadały się człowieki to polecam tę gastronomię.
Dookoła domu jest całkiem spory kawałek pola na którym można się wybiegać, do tego pani wyczaiła na tyłach podwórka magicznie wyglądającą alejkę – 3majcie kciuki, żeby zdjęcia z analoga się udały :)
Każdy rejon ma swoje pyszności, ale zdecydowanie żołądkami człowieki zostały na Podlasiu :) Region ten stoi kartaczami i babką ziemniaczaną, bądź kiszką ziemniaczaną. Jeżeli będziecie w okolicach Hajnówki to koniecznie wstąpcie do restauracji Stary zamek – gdyby pani z lokalnego sklepu nam nie powiedziała o tej lokacji w życiu byśmy sami tam nie trafili. Jedzenie mają przepyszne a do tego przyzwyczajeni do warszawskich cen, byliśmy mile zaskoczeni wysokością rachunku.
Będąc w tym regionie warto przespacerować się po puszczy białowieskiej. My do żubrów nie poszliśmy więc nie wiemy czy psiaki wpuszczają do tej części parku, ale gorąco polecamy spacer po Parku Pałacowym.
Tuż przy muzeum, na wzgórzu gdzie rosną dęby znajduje się miejsce mocy!
Odkryte zostało w 1991 roku. A zaczęło się od tego, że konserwatorzy z prudnickiej firmy „Chirurgia Drzew”, przeprowadzający w lecie 1988 roku prace na wspomnianych dębach, odcięli na jednym z drzew gruby konar. Powstała blizna, na której po paru latach pojawił się samoistnie… wizerunek ludzkiej głowy. To niecodzienne zjawisko jako pierwsi zauważyli w 1990 roku Jan Kozak i Władysław Laprus, natomiast w czerwcu 1991 roku dołączył do nich Stanisław Banach, który o wizerunku zaczął opowiadać i pokazywać go swym znajomym.
My o tej lokacji dowiedzieliśmy się niestety już po powrocie, ale obiecaliśmy sobie, że wrócimy na Podlasie i nadrobimy straty!
Na potężnym kamieniu kiedyś podobno można było odczytać datę 1747. Nie wiadomo kto i w jakiej intencji ją wyrył w głazie. Obecnie jest to jedyny materialny dowód istnienia w parku ogrodu saskiego. O tym jak wyglądał ten park, lub jak był rozległy niestety nie ma informacji. Wiadomo jedynie, że otaczał dwór myśliwski władców dawnej Rzeczypospolitej. Na głazie są również ślady po próbach rozłupania, pochodzą one prawdopodobnie z końca XIX wieku – wtedy wszystkie okoliczne wielkie kamienie wykorzystywano do pudowy pałacu carskiego. Głazy narzutowe, takie jak ten na zdjęciu mogą ważyć od kilkudziesięciu kilogramów do wielu ton. W Puszczy Białowieskiej stanowią pomniki przyrody nieożywionej.
Jak na tak wiekowy las w białowieskim parku pomników przyrody ożywionej jest mnóstwo :)
Park pałacowy można zwiedzać, spacerując po okrągłej ścieżce. Wzdłuż drogi ustawione są tablice z informacjami o spotykanych roślinach, obiektach, o historii parku oraz miejscowości. Park prezentuje się pięknie o każdej porze roku, bowiem zmieniające się kolory za każdym razem wywierają na spacerującym inne wrażenie.
Ciekawostki na temat Puszczy:
- w Puszczy Białowieskiej zachowały się ostatnie fragmenty lasu o charakterze pierwotnym
- tutaj mieszka największa populacja wolnego żubra na świecie
- składa się z czterech dawnych łączących się ze sobą puszcz
- powierzchnia: około 1500 km², z czego część polska stanowi nieco ponad 42% powierzchni
- występuje tu 1889 gatunków roślin (drzewa, krzewy, kwiaty), 4000 gatunków grzybów, 400 gatunków porostów (wg. wiki)
- szacuje się, że całość fauny Puszczy przekracza 21 tys. gatunków!
- tereny Puszczy Białowieskiej podlegają ochronie co najmniej od początku XV wieku
- najwyższe drzewo na terenie Puszczy to świerk o obwodzie pnia 485 cm i wysokości 51,8 m; natomiast najszerszy pień ma dąb szypułkowy: 741 cm, a jego wysokość to 43,6 m
Białowieża jednak to nie tylko puszcza i żubry, ale także urocza miejscowość turystyczna. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach na długie spacery po dzikich ostępach może przysiąść na ławce w pięknym i nasłonecznionym parku wzdłuż którego wije się rzeka Narewka, a za pasem zieleni rozciąga się jeziorko.
Gdzie zjeść coś smacznego i lokalnego? My polecamy to co nam poleciła lokalna sprzedawczyni: restauracyjkę Leśna dziupla :)
Nasze podboje możecie śledzić na instagramie po haszu #stadowpodrozy :)
Już za chwilę już za momencik kolejne miejsca, które odwiedziliśmy podczas naszego wywczasu! #zostańcienastrojeni!