Nie wiem jak inni operatorzy spustu migawki, ale ja mam kilka swoich wymarzonych kadrów, które chce popełnić. Nawet kilka udało mi się na swój ułomny sposób zrealizować, ale to często jeszcze nie jest ten efekt jaki chciałabym osiągnąć.
Niestety z takim wymarzaniem sobie ujęć jest tak, że im więcej się naooglądam tym więcej mam pomysłów i relatywnie mniej czasu na ich realizację ;)
Pod słońce z flarą
Chodzi o samo światło w tle (tzw. kontra), która pięknie maluje się na włoskach Chomiczka, oraz o efekt flary. Do zrobienia tego zdjęcia użyłam obiektywu 50 mm z AF na pełnej dziurze coby wpuścić jak najwięcej światełka.
Wschód słońca w górach
Góry mają dla mnie niesamowity majestat i nie ma takiej pory roku ani takiej pogody, żeby wyglądały źle – zawsze mają swój urok i niesamowity klimat. Właśnie z tego powodu marzę o zrobieniu zdjęć o wschodzie słońca. Raz tylko miałam taką okazję i jestem bardzo zadowolona z tych zdjęć – zwłaszcza, że robiłam je jako kompletny laik w dziedzinie fotografii.
Szkiełko jakiego tu użyłam to teleobiektyw 70-200.
Incepcja?
Odbicie z obiektem w odbiciu (tu na otwarciu Stadionu Śląskiego) – bardzo lubię efekt zakrzywiania rzeczywistości w odbiciach. Tego typu autoportret chodził za mną długo. Samo zdjęcie ma kilka lat i wykonane było malutkim analogiem Mju II – jeśli mielibyście kiedyś okazję zakupić taki aparacik to korzystajcie bo jest na prawdę świetny.
Śledzenie obiektu
Pierwsze zdjęcia jakie robiłam były analogowe i zawsze B&W, ponieważ dla oszczędności kupowałam przeterminowane filmy i często powstawały przekłamania w kolorach ;)
Ani to zdjęcie nie jest specjalnie ostre ani wyraźne – ale właśnie dzięki temu ma swój klimat i dynamikę. Udało mi się zrobić więcej tego typu zdjęć ale już cyfrą, no i pokażę je przy innej okazji ;)
Niby nic a jednak
Zazwyczaj unikam robienia zdjęć, w których próbuję złapać wszystko na raz – wtedy zazwyczaj kończy się to tym, że kluczowe elementy są na brzegu zdjęcia a w środku świeci pustka. Na tym zdjęciu efekt jest całkowicie zamierzony. Użycie „rybiego oka” w tym przypadku dodało przestrzeni i pozwoliło mi pokazać klimat przeprawy, a przynajmniej taką mam nadzieję.
Gęsiego…
Jedyne co mnie boli na tym zdjęciu to niestety jego jakość – zdjęcie robiłam analogiem, jak wcześniej pisałam, na przeterminowanej kliszy i w tym przypadku niestety trochę się to na mnie zemściło. Samo zdjęcie ma dla mnie charakter sentymentalny – pierwszy raz robiłam zdjęcia podczas Wielkanocnej Parady Konnej w Pietrowicach Wielkich. Gorąco polecam to wydarzenie, niezależnie od pogody.
Helikopter w ogniu… prawie jak
Idealnie gdyby było to zdjęcie lecącego helikoptera (wojskowego) na tle zachodzącego słońca… ale cóż, może kiedyś?
Z morałem?
Czasami lubię po prostu snuć się z aparatem po mieście. Bardzo lubię takie zdjęcia, które w drugim planie mają coś takiego co kompletnie zmienia ich odbiór przez widza.