Wiem, że brzmi to jak frazes, ale jak się nad tym zastanowić, to te momenty pozostają w naszych głowach w formie wspomnień. Ja w sobie mocno pielęgnuje takie migawki z dzieciństwa, również te bardziej nostalgiczne.
Pamiętam jak biegałam po piasku nad Bałtykiem z taką rurką piszczałką. Zapach cynamonu do dziś przypomina mi ukochaną babcię, która robiła najpyszniejsze pierogi z serem, polane masełkiem posypane cukrem i cynamonem #mniam <3
Sporo pamiętam takich momentów ze swojego życia, miałam wtedy jakieś 4 lata. Dokładnie tyle ile teraz ma Chomiczek. Wiem, że warto w sobie pielęgnować pamięć o tych chwilach. One mają wpływ na to kim jestem teraz.
Głęboko wierzę w to, że w chwili obecnej zapewniam swojej córce wspomnienia na całe życie. Nawet jeśli nie zapamięta nazw miejscowości (czy nawet kraju), czy nie ogarnie jeszcze odległości/czasu/dystansu. Wiem, że emocje jakie czuje gdy np. pierwszy raz poszła z nami w góry zostaną z nią na zawsze. Nie szkodzi, że zapomni miejsca, w których była. Ale dzięki temu, że byliśmy razem wspomnienia z gór będą pozytywne. Owszem, mogą się jej kojarzyć ze zmęczeniem, ale będą to skojarzenia mimo wszystko radosne, pełne miłości i rodzinnego ciepła.
Wspólnie spędzony czas to najbardziej wartościowa „rzecz”, którą możemy jej dać. Podsycamy jej ciekawość świata i pozwalamy się pobrudzić (np. wskakując do wielkiej kałuży). Dostaje w małe rączki narzędzia i może z nami majsterkować <3
Mam nadzieję, że wyrośnie na osóbkę, która nie będzie bała się próbować <3