Z psem w lesie zawsze chodzimy na smyczy, nie tylko z powodu przepisów, ale także dla zdrowia wszystkich: naszego, naszego psa, dzikich zwierząt, oraz innych spacerujących.
W weekend na instastories wrzuciłam swoje filmiki ze spaceru po lesie, w którym wyraziłam swoje zdanie na temat chodzenia z psami bez smyczy po lesie (a raczej puszczania psów luzem). Dostałam sporo wiadomości od was, że się że mną zgadzacie i nie rozumiecie braku empatii u osób puszczających swoje psy luzem.
Smycz dla zdrowia
To ma podwójne znaczenie (a może nawet potrójne). Mianowicie nawet jeśli „mój nic nie zrobi” to stanowi zagrożenie dla mieszkańców lasu.
Wy może i jesteście pewni tego, że psiak chce się tylko pobawić, ale sarna tego nie wie. Ona w takiej gonitwie walczy o życie. Ilość stresu w takiej sytuacji może doprowadzić do jej śmierci.
Dla spokoju
Coś co często wprawia w osłupienie osoby, z którymi rozmawiam: jeśli w lesie jest dziczyzna to znajdą się także kłusownicy.
Ludzie potrafią być podli w różnych dziedzinach życia. Kłusowników w naszym kraju nie brakuje, ich „pułapki” bywają tak kulawe że tylko okaleczają zwierzę. Teraz pomyśl czy chciałbyś żeby twój przyjaciel wpakował się w coś takiego?
Inna sprawa, że psiak puszczony luzem może przez pomyłkę zostać wzięty przez myśliwego za coś „godnego” naciśnięcia spustu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami myśliwy może zastrzelić samotnego psa, który znajduje się co najmniej 200 m od zabudowań.
Dla swojego spokoju zapnij smycz.
Z szacunku dla innych
Ostatnio podczas spaceru po naszym okolicznym lesie najedliśmy się sporo strachu, gdy na ścieżce stanęły nam dwa wielkie psy w typie owczarka podhalańskiego. Chomiczek że strachem wylądowała u taty na rękach, a ja przebijałam się przez krzaki żeby odejść jak najdalej od intruzów.
Właściciela nie było widać, a na nasze krzyki że ma odwołać swoje psy odpowiedziała nam cisza. Dopiero gdy psy same zrezygnowały z podążania za nami zobaczyliśmy, daleko od nas, ich właścicieli.
Nawet mając psa mam obawy, gdy widzę innego czworonoga, zwłaszcza takiego, który mógłby na jedno kłapnięcie paszczą zjeść czterolatkę.
Pamiętaj, że są ludzie, którzy mogą bać się psów albo ich zwyczajnie nie lubić. Przez taki brak odpowiedzialności powstaje coraz więcej zakazów poruszania się z psami.
Gdzie szukać swobody?
Nasz Fado chodzi na 8mio metrowej flexi. Dzięki temu ja nie muszę wchodzić w krzaki gdy on chce coś powąchać. On ma odrobinę luzu, a ja, w razie gdyby się szarpnął, trzymam go jednak na smyczy.
Luzem puszczamy go na polach, gdzie wszystko widać (sarny wychodzą o świcie lub zmierzchu) i w ciągu dnia spotykają się psiarze. Mamy sprawdzone miejsca i bardzo zwracamy uwagę na to czy możemy pozwolić sobie na odpięcie smyczy. Natomiast nigdy nie robimy tego w lesie.