Pani się śmieje, że ja taka ich pociecha swoich człowieków jestem, no koty w sumie też. Że ze mną jak z dzieckiem, trzeba wychowywać od małego, pamiętać o nauce, o zabawie, o spacerach i karmieniu, o tym, że do lekarza trzeba ze mną chodzić (ciiii czas szczepienia się zbliża), aaa no i jak chory jestem to w nocy sprzątnąć albo awaryjny spacer zaliczyć. No jak z dzieckiem :)
Dzień dziecka to także moje święto, w końcu jestem adoptowany, a to oznacza, że moje człowieki takimi jakby rodzicami są moimi, bo psich rodziców nie mam. Idąc dalej tym tropem jestem prawowitym członkiem rodziny, mam swoją michę (a nawet dwie), swoje zabawki :), swoje zwierzątka nawet mam! (jeżeli tak mogę o miałkających powiedzieć), mam swoje miejsce do spania – pokoju osobnego nie mam, bo póki co mieszkamy w kawalerce … ale wszystko przede mną :)
Pooglądajcie sobie zdjęcia z dzisiejszego spaceru, bo superowo dziś było!
Sporo psiaków dziś spacerowało, z kilkoma nawet się zakolegowałem :)
Pefo jest świetnym towarzyszem zabaw!
Większy kolega też chciał się pobawić, nie spodobał się jednak damie, która z nami brykała po łączce.
Dama leżała sama, więc musiałem sprawdzić czy aby wszystko jest w należytym porządku :)
[po czym podprowadziłem jej patyk :P]
Pefo niczym zajączek wielkanocny w zielonej trawce :)
Się poprzeciągałem z nowym kumplem patykiem…
… i dwie godziny błyskawicznie minęły.
Pefo też prowadzi bloga :)
Zapraszam Was na niego: pefoiprzyjaciele.blogspot.com