Pieskie życie

kupa sierści

Wielokrotnie wspominałem, że w domu poza mną są jeszcze dwa sierściuchy .. miałczące :P
[Nucia wiem co powiesz, ale to nie tak jak myślisz .. one nie są takie złe ;)]
Ze mną i z kotami to jest tak, że jak jesteśmy razem to ja je miętole a one mnie tłuką łapami po pysku, a jak wracam z długiej nieobecności to widać że są wytęsknione i praktycznie same do pyska mi wchodzą :P

W domu pierwsze były koty.. a i to nie było tak, że od zawsze były razem.

Czarną pani znalazła pod maską samochodu taty – sierściuch chodzić jeszcze nie umiał, taka mała była. Kotka chcąc ukryć czarnule i jej siostrę zostawiła je w samochodzie. Pani oczywiście od razu pognała do weta, niestety siostry nie dało się uratować – była niedorozwinięta i trzeba było ja uśpić :(
Pani wet. zapytała co z czarną – to była jedyna decyzja jaką szło podjąć.. mianowicie: czarna zostaje :)

Karmienie mlekiem zastępczym ok 9-12 razy na dobę, nieprzespane noce .. ale się opłaciło, Czarna jest piękną i dostojną kotą. Z racji tego że rodzice nie chcieli się zgodzić na kota w domu, Czarnulka po odchowaniu trafiła do kolegi. Jak już Pani wyjechała z Zabrza i zamieszkała z Panem (a bez rodziców) wtedy wzięli z DT Nakrapianą, ale po powrocie do Zabrza okazało się że Czanulka nie może zostać dłużej u kolegi .. no i wróciła na stare śmieci :)
Podobno fuczenia było co niemiara … ale się dogadały i teraz całkiem dobrze się dogadują.

[tak w telegraficznym skrócie]

Potem pojawiłem się Ja!
nooo to się kotom nie spodobało .. ale nie miały nic do miałkania bo zostałem i teraz mamy się bardzo dobrze :)

Często ludzie pytają jak pies z kotem potrafi się dogadać .. ano potrafi, i nie ma z tym wcale wiele trudnego. U nas była łatwa sytuacja, bo łatwiej jest dorosłego kota przyzwyczaić do szczeniaka niż, dorosłego psa do kota (przypadki które znamy osobiście).

Wiadomo, że jak byłem mały to chciałem się bawić i nie znałem umiaru :)
Miałczącym niezbyt się to podobało .. ale skubane potrafiły wysoko wskakiwać (nadal to robią jak mają mnie dosyć).

No i tak wesoło merdająco miałcząco mijają nam dni :)

Od piątku brzucho mnie boli :( człowieki ze mną biegają co chwile na dwór .. dostaję jakieś proszki, ale Pani mówi, że jak nie pomogą to pojedziemy do weterynarza po biotyk jakiś .. znaczy pewnie zastrzyki znowu będą :( – nie lubię .. trzymajcie kciuki żebym wyzdrowiał.