Zaczął się nowy rozdział dla naszego stada. Ci, którzy zaglądają do mnie od jakiegoś czasu wiedzą, że moje człowieki spodziewają się potomstwa… i nastał ten sądny dzień :)
Najpierw pani zniknęła na prawie dwa tygodnie, w międzyczasie przyjechała do nas jej mama, a cztery dni temu pani wróciła razem z małym człowiekiem!
Nieopisana radość w domu zapanowała – no jak tu się nie cieszyć jak człowieka się widzi po tak długiej rozłące :)
Powoli zaczynam rozumieć rolę nowej małej istotki, którą pozwalają mi wąchać a nawet liznąć. Nie ukrywam, że jeszcze bywam zazdrosny (w końcu to dopiero czwarty dzień), bo mała jest teraz w centrum uwagi – choć w sumie nie powinno mnie to dziwić skoro ten mały człowieczek nic sam zrobić nie potrafi … koty to chociaż do kuwety chodzą …
W nocy ja pilnuję łóżeczka z Amelką (tak nazywa się mały człowiek), a jak tylko zakwili to sprawdzam czy wszystko jest dobrze. Człowieki cały czas powtarzają, że będę najlepszym towarzyszem i przyjacielem małej więc muszę się starać :)
ps. o tym jak człowieki mnie przygotowywały na powitanie nowego członka stada napiszę następnym razem, bo to pilnowanie jest strasznie męczące i muszę ciut odespać ostatnie noce ;)