Pieskie życie, z psem po warszawie

bo gryźć patyki to cza umić!

Bo jak to już pisałem wcześniej .. przy porannym spacerze, należy wykonać rekonesans czy żaden obcy kudłacz nie rozpanoszył się po naszym terenie.
Następnie sprawdzamy swoje rozłożone w strategicznych miejscach patyki i dobieramy sobie taki który odpowiada nam gabarytami, komfortem gryzienia, kruchością i wygodą noszenia .. coby z ogonem uniesionym ganiać z nim po trawce :)

Na początek można zacząć z grubej rury.. choć nie jest to najcięższy kaliber ;)

No ale do parku to nie wypada jak wieśniak ze swoim .. tam to już są przygotowane patysie do memłania .. niestety nie są rozmieszczone tak starannie jak te moje więc troszkę trzeba się naszukać – chyba że ktoś miał inną strategię rozkładania patyków .. kot jakiś czy co?

Woda była kusząca.. ale jednak się nie zdecydowałem na kąpiel .. coś mnie zaniepokoiło ..

Wiosna jest fajna .. na każdym kroku żarełko :P
zielone znaczy się

Nooooo i patyczek :)

O tak się gryzie i memła.. paczać i uczyć się!

(no może tego się nie uczcie)