Wielkanoc to nie tylko czas spędzany z rodziną na jedzeniu jajek. Z racji tego iż człowieki ostatnio mocno się aktywizują w przedświateczną sobotę z Moimi Ulubionymi Człowiekami uskuteczniliśmy wycieczkę do Modlina.
Twierdza znajduje się u zbiegu rzek Wisły i Narwi. Bardzo fajna lokacja, dużo zieleni i dostęp do wody :)
Prawie udało mi się wciągnąć do wody panią! niestety pan zdążył doskoczyć i złapał za smycz…
Mury ciągną się wzdłuż całej trasy spacerowej, podobno to najdłuższy w Europie budynek (koszary wojskowe) liczący 2250 m długości.
Słówko o historii:
Pierwsze fortyfikacje powstały w czasie potopu szwedzkiego w 1655 roku przez króla szwedzkiego Karola Gustawa. To co możemy podziwiać dzisiaj pochodzi jednak z okresu napoleońskiego kiedy to warownia została zmodernizowana.
Twierdzy Modlin broniono czterokrotnie w 1813, 1831, 1915 i 1939 roku.
Więcej możecie przeczytać w internetach
My (znaczy pani i ja) potraktowaliśmy to wyjście troszkę treningowo – pomarszowaliśmy trochę :)
Szkoda że budynki są niszczone przez ludzi. Na terenie twierdzy wiele się dzieje, pomimo iż do większości budynków nie da się wejść.
Imprezy i atrakcje:
Niestety taka ilość zieleni nie mogła skończyć się inaczej jak zdejmowaniem stada kleszczy z mojej sierściuchy – na szczęście żaden się nie zdążył wczepić. Swoją drogą zauważyliście jakie to dziadostwo jest wielkie?!
Zasadniczo świetna miejscówka na niedzielny spacer z rodzinką. Mamy nadzieję, że znajdzie się inwestor, który zrobi z Twierdzy miejsce przyciągające turystów i uczące historii.
Po takim spacerze należało się posilić. Na obiad pojechaliśmy nad Zegrze do restauracji Klepisko – zdecydowanie polecamy :)
Lokal zdecydowanie psolubny – mogliśmy usiąść zarówno w środku jak i w ogródku.
Poza bardzo przyjemnym klimatem jedzenie mieli smaczne i nie trzeba było długo czekać.