Wakacje w tym roku mamy mocno „poszarpane”, wszystkie plany zostały wywrócone do góry nogami głownie ze względu na moje zdrowie (i szpitalne wizyty). Manewrując między L4 a urlopem postanowiłam że ruszę z Chomiczkiem na krótki trip na południe kraju.
Pierwszy „trip”
Pierwsze nasze podróże odbywały się jeszcze gdy Chomiczek była pyzatą kuleczką jeżdżącą w wózku. Korzystając z urlopu macierzyńskiego i tak spokojnego dziecka orbitowałam z młodą po Śląsku czego dowodem są poniższe wpisy:
A to foto zrobiłam podczas wizyty w Krakowie :)
Dla żartu podczas tych wyjazdów zaczęłam używać określenia #ZlaMatkaTrip. Zrządzeniem losu wyszło, że przynajmniej raz w roku robimy sobie krótki babski wypad, a zdjęcia w socialach oznaczamy właśnie tym tagiem :)
Chomiczek, który jeździł koleją
Niesamowicie cieszę się z możliwości pokazywania wielkiego świata temu małemu człowiekowi :)
Większość naszych wojaży odbywamy z Chomiczkiem pociągiem. Dla niej to przygoda i nowe wrażenia, a ja po prostu mam sentyment do tego środka lokomocji. Poza tym, lubię poznawać ludzi w trasie.
W pierwszą trasę pociągiem wybrałyśmy się do Poznania, na jeden dzień. 4ro godzinna podróż, chodzenie po mieście zimową porą, całodniowe targi turystyczne nie wystarczyły by zmęczyć tego krasnala. W drodze powrotnej galopowała po naszym wagonie wraz z odrobinę starszą nową koleżanką :)
Mając jako nośnik bagażu wyłącznie własny garb bardzo mocno musiałam zwracać uwagę na ekwipunek jaki zabierałyśmy ze sobą. W ten sposób popełniłam listę niezbędnych w podróży akcesoriów, która nadal jest aktualna.
Czas tylko dla nas
Podczas #ZlaMatkaTrip czas poświęcamy wyłącznie sobie. Ja staram się wybierać atrakcje dopasowane do córki, trasy idealne do tych małych nóżek. To ma być radość dla niej i dla mnie :)
Fenomenalnym miejscem jest wrocławskie afrykarium oraz hydropolis :)
Pomimo całej radości ja sama potrzebuję mieć podczas takich wyjazdów dużo więcej energii i cierpliwości. Nie mam tyle siły co małżonek i gdy małe Chomiczkowe nóżki są zmęczone pozostaje mi tylko tłumaczyć jej, że musi iść sama i już za chwilkę odpoczniemy. Czasami posuwam się nawet do przekupstwa :)
Największą nauczkę dostałyśmy podczas ubiegłorocznego wyjazdu w Pieniny.
Uśmiechniętych zdjęć nie brakuje, ale podczas tego wyjazdu chyba najbardziej obie dałyśmy sobie w kość. Tutaj, gdy byłyśmy tylko my i góry, musiałam wyjść ze swojej strefy komfortu tak daleko, że słowo „komfort” zniknęło za horyzontem.
Było okrutnie ciężko… na samym początku. To tutaj, ja – dorosła baba, oraz ona – 3,5 roczna dziewczynka, nauczyłyśmy się rozmawiać o własnych emocjach. Nazywanie własnych uczuć jest okrutnie trudne. Przestawienie się z dorosłego myślenia na sposób pojmowania świata przez takiego malucha może porządnie zmęczyć umysł.
Ale każdy wysiłek jest tego wart!
Jesteśmy rok starsze i nadal gdy złe emocje próbują brać górę moje dziecko potrafi mnie uspokoić (potrafi też dolać oliwy do ognia ;)).
#ZlaMatraTrip to nie tylko ładne widoki i uśmiechnięte zdjęcia. To nauka pokory, okazywania emocji i bycia dla siebie.
W tym roku trasa poprowadzi nas z Warszawy na Śląsk (Zabrze). Kolejnym punktem na trasie jest Beskid i nocleg na przełęczy Salmopolskiej. Następnie ruszamy do Kielc i do domu. Jeśli chcesz się z nami spotkać to pisz do mnie na FB :)